Szczyt turystycznego sezonu jakby mija, staromiejskie uliczki nadal huczą gwarem, ale coraz senniejszym, coraz powolniejszym, stygnącym w blasku dogasającego lata.
Taki dzień jak ten - wymarzony na spacer po krakowskim Rynku.
Wczoraj tam właśnie spotkaliśmy się z Anią, Alanem, Beniaminem i Jonathanem. Przy czym z Anią i Beniaminem - już po raz kolejny, bo ostatnio widzieliśmy się w okolicach czerwca ubiegłego roku . Od tamtej pory Jonathan zdążył się przenieść z maminego brzucha do chusty i jeszcze nieźle urosnąć ;). A tym razem mieliśmy okazję poznać jeszcze tatę chłopaków.
Oto efekt naszego spaceru po sierpniowym Krakowie:











Dziękuję za przemiłe spotkanie!
O i nasza stara Tęcza :)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia :)
Świat jest mały - zwłaszcza chustowy :)
OdpowiedzUsuń